6 lutego minęła setna rocznica urodzin prof. Witolda Kieżuna, wieloletniego pracownika naukowego UW i uczestnika Powstania Warszawskiego. – Profesor Kieżun był człowiekiem wielkiej klasy, wybitnym profesorem zarządzania, a przy tym osobą ciepłą i życzliwą – mówi prof. Alojzy Z. Nowak, rektor UW.
– Profesor Witold Kieżun był postacią wybitną, posiadającą wszechstronną wiedzę i znakomitą znajomość świata. Jego wykłady w Polsce i za granicą miały bardzo duże zainteresowanie ze względu na gruntowną znajomość tematyki, którą się zajmował, ale także osadzenie jej w szerszej perspektywie nauk społecznych – mówi prof. Alojzy Z. Nowak, rektor UW. – Do ostatnich chwil był człowiekiem bardzo otwartym i zainteresowanym tym, co dzieje się w życiu gospodarczym i politycznym, a także pozycją Polski na arenie międzynarodowej. Chętnie dzielił się swoją wiedzą z innymi. Był zawsze merytoryczny, spójny i poprawny metodologicznie, a przy tym otwarty na argumenty drugiego człowieka. To była ogromna przyjemność móc z nim dyskutować – podkreśla rektor UW.
Przedwojenna szkoła
Witold Kieżun urodził się 6 lutego 1922 r. w Wilnie, zmarł 12 czerwca 2021 r. w Warszawie. Był wybitnym ekonomistą, teoretykiem zarządzania i przedstawicielem nurtu prakseologicznego w naukach o zarządzaniu. W 1964 r. obronił doktorat w dziedzinie nauk ekonomicznych, w 1970 r. uzyskał habilitację, a w 1975 r. profesurę. W tym samym roku został powołany na stanowisko profesora nadzwyczajnego na Uniwersytecie Warszawskim. W latach 1975-1979 pełnił funkcję kierownika Zakładu Teorii i Metod Organizacji w Instytucie Teorii Organizacji (obecnie Wydział Zarządzania UW). Kierował także podyplomowym Studium Organizacji i Kierowania dla Pracowników Administracji Handlowej, organizowanym przez UW i PAN.
Wydał kilkaset publikacji naukowych i artykułów z dziedziny teorii organizacji i zarządzania. Jednym z jego największych dokonań była popularyzacja podejścia prakseologicznego w naukach o zarządzaniu. Odbył liczne staże i stypendia zagraniczne, w tym we Francji, USA, Kanadzie, Bułgarii, Grecji, Austrii, ZSRR.
– Z profesorem Kieżunem współpracowało się świetnie. Był przedstawicielem przedwojennej szkoły w najlepszym tego słowa znaczeniu, zawsze kulturalny i elegancki, ale też zdecydowany w swoich osądach. Był postacią, na której można się wzorować zarówno jeśli chodzi o pracę naukową, ale też działalność w czasie wojny. Prakseologia była jego prawdziwą pasją – wspomina prof. Andrzej Sopoćko z Wydziału Zarządzania UW.
Prof. Witold Kieżun w trakcie swojej kariery zawodowej był związany także z Narodowym Bankiem Polskim oraz Akademią Leona Koźmińskiego.
Studia na tajnym Uniwersytecie Warszawskim
W teczkach personalnych w Archiwum UW zachowały się liczne materiały, w tym m.in. życiorysy prof. Kieżuna, pisane w różnych okresach, podania o zgodę na wyjazdy zagraniczne czy informacje o odznaczeniach. Z tych materiałów można dowiedzieć się o jego wojennych losach i kształceniu na tajnym Uniwersytecie Warszawskim.
Wstąpiłem na tajny Uniwersytet Warszawski, Wydział Prawa (r. szk. 1942/43). Pierwszy rok studiów zaliczyłem całkowicie, z drugiego roku wysłuchałem tylko wykładów. Powstanie Warszawskie wybuchło w okresie egzaminacyjnym i uniemożliwiło zdanie egzaminów drugiego roku. Po Powstaniu i ucieczce z niewoli niemieckiej zamieszkałem w Krakowie, gdzie kontynuowałem studia prawnicze – pisał Witold Kieżun w 1950 r.
Studia prawnicze dokończył w 1949 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim. W okresie drugiej wojny światowej służył w Komendzie Głównej Armii Krajowej, Zgrupowaniu Pułku Baszta, batalionie „Karpaty” oraz w batalionie „Gustaw” NOW-AK. Walczył w Powstaniu Warszawskim w stopniu kaprala podchorążego pod pseudonimem „Wypad”.
Został odznaczony m.in. Orderem Virtuti Militari, Orderem Odrodzenia Polski, Krzyżem Walecznych, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Zwycięstwa i Wolności.
Witold Kieżun, notacja Muzeum Powstania Warszawskiego
„Tymczasem studiuję prawo [na tajnym Uniwersytecie Warszawskim]. Poziom jest bardzo wysoki, a jednocześnie też humorystyczne historie. Mianowicie, na Czackiego 14 mamy spotkanie, profesor Rafacz ma mieć wykład. Dzwonię, hasło: „Mam dwa kilo jabłek do sprzedania”. Wtenczas się wpuszcza od razu. Dzwonię, młody mężczyzna otwiera. Mówię: „Mam…”. Nie zdążyłem dokończyć. – „A, proszę do środka”. Wchodzę, siedzą sami mężczyźni. To był pierwszy wykład Rafacza, więc nie znałem nikogo. W pewnym momencie ktoś wchodzi: „Na moją komendę całość, powstań! W szeregu zbiórka! Baczność”. Staję pierwszy, jako najwyższy, myślę sobie: „Tak Uniwersytet Warszawski rozpoczyna wykłady?”. Profesor Rafacz, wydaje komendę: – „Melduję kurs podchorążych”. Chcę wyjaśnić pomyłkę: „Bardzo przepraszam…”. – „Wystąp! Jakie hasło?”. Mówię. Okazuje się, że wcześniej nie dosłyszał. Tu było hasło: „Mam masło do sprzedania”.
Od razu sprawa. Podejrzewają, że jestem agentem. Zamknęli mnie w łazience. Słyszę, jak dyskutują, co zrobić. „Trzeba się go pozbyć, zdekonspirował”. Po sprawdzeniu moich danych i wykonaniu kilku telefonów wypuścili mnie. Idę naprzeciwko. Okazuje się, że tam już się rozpoczął wykład. Profesor Rafacz – wita mnie słowami: „Proszę pana, nas obowiązuje jednak dyscyplina, rozpoczynam punktualnie”. – „Panie profesorze, to całe szczęście, że w ogóle tu jestem”.