Naukowcy z Wydziału Biologii UW przedstawili ekonomiczną i ekologiczną alternatywę dla gospodarki ściekowej na terenach wiejskich. To pasywny system oczyszczania ścieków typu Constructed Wetlands.

Według danych GUS 45% mieszkańców wsi nadal nie jest objętych systemem kanalizacji. Choć ścieki powinny być zbierane w szczelnych szambach i regularnie transportowane przez tabor asenizacyjny do oczyszczalni, wiadomo, że tak nie jest. Potwierdza to opublikowany w czerwcu 2019 r. raport NIK, z którego wynika, że choć gminy mają taki obowiązek, to nie ewidencjonują zbiorników, nie monitorują ich stanu ani częstotliwości opróżniania.

 

Na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego opracowano ekologiczną alternatywę dla tradycyjnych rozwiązań, czyli pasywne systemy oczyszczania ścieków typu Constructed Wetlands. Tradycyjne oczyszczalnie nie zawsze są najlepszym wyjściem. Czasem ze względów ekonomicznych i finansowych mogą być bardzo trudne do realizacji. Generują nie tylko wysokie koszty inwestycyjne, ale również związane z utrzymaniem i konserwacją instalacji. Alternatywą dla miejscowości o relatywnie zwartej zabudowie (ze względu na konieczność budowy kanalizacji zbierającej ścieki z poszczególnych domostw) są pasywne systemy oczyszczania ścieków typu Constructed Wetlands – uniwersalne, bo oczyszczają ścieki różnego rodzaju, efektywne ekonomicznie już dla miejscowości od 100 mieszkańców, a przy tym są łatwe do rozbudowy.

 

– W porównaniu do konwencjonalnych oczyszczalni ścieków, systemy pasywne charakteryzuje prosta obsługa, odporność na nierównomierny dopływ ścieków i konkurencyjne koszty wynikające z braku konieczności mieszania, napowietrzania czy ogrzewania. Systemy pasywne są przy tym opłacalne nawet dla mniejszych przepływów i nie pozostawiają osadów wtórnych – mówi prof. Łukasz Drewniak z Wydziału Biologii UW i jeden z założycieli uniwersyteckiej spółki spin-off, RDLS.

 

Proponowane przez naukowców rozwiązanie naśladuje warunki hydrauliczne i siedliskowe naturalnych ekosystemów bagiennych. W takim gruntowo roślinnym systemie, w którym gleba występuje w stanie nasycenia wodą, na odpowiednich filtrach zachodzi biologiczny proces oczyszczania – z udziałem różnorodnych mikroorganizmów, zasiedlonych w rozwiniętym systemie korzeni i kłączy roślin wodnych i wodolubnych. Ogromną rolę do odegrania w systemach pasywnych mają właśnie mikroorganizmy: degradują i asymilują związki węgla, zatrzymują związki fosforu i metale ciężkie, odpowiadają za asymilację i ulatnianie związków azotu oraz wytrącanie związków siarki. To rozwiązanie naturalne i ekologiczne, w którym nie stosuje się chemii. Zużywa się także o wiele mniej energii, w porównaniu do tradycyjnych oczyszczalni.

 

Dzięki temu, że na elementach tworzących system osadza się biofilm, system pasywny jest w stanie obsługiwać różną ilość ścieków. Przykładowo w miejscowościach turystycznych, w których liczba mieszkańców przez większą część roku nie przekracza 250, za to w sezonie zwiększa się kilkukrotnie, oczyszczalnie biologiczno-mechaniczne nie radzą sobie dobrze z tym problemem, generując znaczne koszty. Okresowo mniejsza ilość ścieków w systemie pasywnym nie jest problemem, ponieważ bakterie odpowiednio się dostosują do panujących aktualnie warunków. Przy tym ścieki nie są tłoczone wiele kilometrów do oczyszczalni, a następnie odprowadzane do rzeki, by bardzo szybko opuścić lokalny ekosystem. Wraz z pobieraną wodą zostają na miejscu. System trzyma wodę, która może swobodnie odparować i pozostać na danym terenie. To ważne, zwłaszcza na obszarach zagrożonych suszą. – W naturalny sposób odzwierciedlamy system bagienny. Żyjące w nim organizmy dostosowują się do zmieniających się warunków – ilości materii do przetworzenia czy temperatury. W odróżnieniu od tradycyjnych systemów, gdzie trzeba precyzyjnie kontrolować warunki, odpowiednio napowietrzać czy utrzymywać stężenie pierwiastków, poprawnie uruchomiony system pasywny skutecznie działa przez lata bez większej ingerencji człowieka  – dodaje prof. Drewniak.