Międzynarodowy zespół badaczy torfowisk z Niemiec, Holandii, Belgii i Polski, z udziałem prof. Wiktora Kotowskiego i dr. Łukasza Kozuba z Wydziału Biologii UW, zestawił dane z 563 torfowisk europejskich. Badacze porównali uprzednio osuszone miejsca, które zostały ponownie nawodnione, z pobliskimi mokradłami, które zachowały się do dziś w stosunkowo naturalnym stanie. Wyniki opublikowane właśnie w „Nature Communications” pokazują, że w przypadku torfowisk niskich strefy umiarkowanej, typowych dla obszaru Polski, trudno liczyć na ich szybki powrót do stanu sprzed osuszenia.
Torfowiska to jedne z najważniejszych regulatorów ziemskiego klimatu i jednocześnie siedliska wielu rzadkich, wyspecjalizowanych gatunków roślin i zwierząt. Osuszając te ekosystemy na cele rolnicze, leśne czy wydobywając z nich torf, zmieniliśmy je z pochłaniaczy dwutlenku węgla w silne źródła tego gazu do atmosfery i naraziliśmy na wyginięcie setki gatunków. Dlatego restytucja przyrodnicza tych ekosystemów poprzez ponowne nawodnienie jest dziś jednym z priorytetów międzynarodowej ochrony przyrody, ujętą m.in. w celach „Dekady Restytucji Ekosystemów” ONZ (2021–2030). Naukowcy od dłuższego czasu wiedzą, że ponowne nawodnienie szybko pozwala powstrzymać wysokie emisje dwutlenku węgla z rozkładu torfu (to w skali świata ok. 2 gigatony rocznie, czyli odpowiednik 5% emisji ze spalania paliw kopalnych), ale doniesienia o skuteczności odtwarzania różnorodności biologicznej były niejednoznaczne. Najnowsze badania opublikowane w czasopiśmie Nature Communications pokazują, że w przypadku torfowisk niskich strefy umiarkowanej (a więc mokradeł typowych dla obszaru Polski) trudno liczyć na ich szybki powrót do stanu sprzed osuszenia.
Europejskie torfowiska
Międzynarodowy zespół badaczy torfowisk z Niemiec, Holandii, Belgii i Polski, z udziałem prof. Wiktora Kotowskiego i dr. Łukasza Kozuba z Wydziału Biologii UW, zestawił dane z 563 torfowisk europejskich, porównując uprzednio osuszone miejsca, które zostały ponownie nawodnione, z pobliskimi miejscami, które zachowały się do dziś w stosunkowo naturalnym stanie. Autorzy zebrali dane terenowe dotyczące roślinności, hydrologii i geochemii, a także odwzorowali charakterystykę pokrycia terenu za pomocą zdjęć satelitarnych. Stwierdzili, że powtórnie nawodnione torfowiska różnią się znacząco od pobliskich torfowisk naturalnych pod względem roślinności i innych kluczowych charakterystyk ekosystemu, takich jak cechy fizykochemiczne torfu czy fluktuacja poziomu wód gruntowych. Autorzy wykazali również, że podobieństwo do naturalnych odpowiedników nie rośnie wcale z czasem, który upłynął od zabiegu restytucji: niektóre z torfowisk zostały ponownie nawodnione nawet kilkadziesiąt lat temu, jednak wciąż pozostają znacząco odmienne od swoich nieosuszonych uprzednio odpowiedników.
– W dużym skrócie chodzi o to, że osuszyliśmy kiedyś oligo- i mezotroficzne (mało żyzne) torfowiska zdominowane przez mchy i wyspecjalizowane gatunki turzyc, wśród których występowały np. gatunki storczykowatych czy rosiczki, a odtwarzamy eu- i hypertroficzne (bardzo żyzne) mokradła zdominowane przez wysoką roślinność szuwarową (np. trzciny, pałkę). Jest to efekt wielu lat odwadniania, które spowodowało nieodwracalne zmiany fizyczne i chemiczne w torfie, wzbogacając go w azot i fosfor i zmniejszając jego zdolność do przewodzenia wód gruntowych. W takich warunkach trudno liczyć na powrót wyspecjalizowanych bagiennych gatunków roślin naczyniowych czy mszaków, bo nie poradzą sobie konkurencyjnie z wyższymi roślinami – mówi prof. Wiktor Kotowski, koordynator projektu REPEAT, z którego pochodzi część wykorzystanych w badaniu danych. Jak wyjaśnia naukowiec, ekosystemy bagienne, które możemy podziwiać w Dolinach Biebrzy czy Rospudy, zawdzięczają swoją bioróżnorodność tysiącom lat sukcesji i akumulacji torfu, która sprawiła, że są one umiarkowanie żyzne i stabilne hydrologicznie. Odwodnienie spowodowało, że torf częściowo się rozłożył, uwalniając do środowiska substancje pokarmowe oraz tracąc zdolności buforowania wahań poziomu wody. Im bardziej przekształcone zostało torfowisko wskutek prac odwodnieniowych, tym trudniej jest powrócić je do stanu sprzed osuszenia. Musimy inaczej definiować cele ochrony renaturyzacyjnej: zamiast spodziewać się efektu w ciągu paru lat starajmy się odpowiednio ukierunkować sukcesję, by rzadkie gatunki miały szansę powrócić za kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset lat.
Ponowne nawadnianie
Polscy autorzy omawianych badań wskazują, że wyników nie należy interpretować na niekorzyść samej idei nawadniania osuszonych niegdyś torfowisk. – Musimy to zrobić dla klimatu – ponowne nawadnianie to zarówno ograniczanie emisji, jak i adaptacja do suszy, nie ma lepszych rezerwuarów wody w krajobrazie – mówi dr Łukasz Kozub. I dodaje: – Trudności w przywróceniu dawnej różnorodności botanicznej na zdegradowanych torfowiskach niskich powinniśmy potraktować jako stanowcze ostrzeżenie przed dalszym ich osuszaniem. Te torfowiska, które przetrwały do naszych czasów w stanie zbliżonym do naturalnego powinny być najwyższym priorytetem ochrony przyrody.