Przygotowując książkę-album „Krybar. Uniwersytet w cieniu powstańczych walk”, natrafiłem na ciekawe materiały źródłowe, które dotyczą terenu naszej uczelni. Część z tych materiałów została skopiowana i przekazana przez kombatantów „Krybara” do Archiwum UW. Cenne są zwłaszcza kopie meldunków i rozkazów 4 kompanii VIII Zgrupowania „Krybar”, dotyczące terenów leżących poniżej uniwersyteckiego kampusu ‒ okolic ul. Browarnej i Dobrej. Każdy student i naukowiec zajmujący się tematyką powstania na Powiślu ma teraz do dyspozycji znakomity materiał badawczy.
Rozpaczliwy brak broni
Słowo „Uniwersytet”, gdy pojawia się w tych meldunkach brzmi złowrogo i niebezpiecznie. Nic dziwnego, bo terenu uczelni zajęty był przez wojska niemieckie. W meldunku z 5 sierpnia czytamy: „Melduję, że zaobserwowałem dwa stanowiska rkm na prawym skrzydle zabudowań uniwersytetu przy ul. Oboźnej. 5 VIII”. W następnych dniach obserwacja ta jest potwierdzana i w meldunku z 15 sierpnia czytamy: „Nie-przyjaciel ze stanowisk swych mieszczących się w prawym skrzydle uniwersytetu u zbiegu ul. Oboźnej i Sewerynów w dalszym ciągu ostrzeliwuje ul. Cichą, Zajęczą, Topiel i przedpole nasze między ul. Zajęczą a garażami”.
Powstańcy próbowali to śmiercionośne, niemieckie stanowisko unieszkodliwić, jednak trzykrotne szturmy na UW nie powiodły się. Polacy mieli za mało broni. Żołnierze „Krybara” szturmujący 1 sierpnia Uniwersytet uzbrojeni byli przeważnie w dwa, trzy granaty i biało-czerwoną opaskę. Po zdobyciu pobliskiej elektrowni było nieco lepiej, ale broni nadal nie starczało dla większości. Oto meldunek pisany na małej karteczce z rejonu ul. Dobrej (tam, gdzie dziś znajduje się biblioteka) z 7 sierpnia: „Atak nieprzyjaciela czołgiem na placówkę odparty. Proszę pilnie o pomoc w dostarczeniu broni i amunicji”. Dowódca tego odcinka por. „Pobóg” rozpoczął budowę zapory przeciwczołgowej, ale ostrzał utrudniał prace. Następnego dnia znów wysłał meldunek: „Dotychczas jeszcze nie otrzymałem 2 karabinów, ani żołnierzy. Jeśli do godz. 9.15 posiłków nie otrzymam, prze-staję kopać zaporę przeciwczołgową z uwagi na niebezpieczeństwo”. Pod tym dramatycznym meldunkiem widnieje ręczny dopisek. „Zaproponować im jeńców do robót”. To była zapewne decyzja „Krybara”, który nie miał możliwości dozbroić „Poboga”. Miał do dyspozycji jedynie jeńców, którzy mogli prowadzić roboty. Jeńcy niemieccy mieli namalowane na plecach swastyki i gdy szli do pracy przy budo-wie barykady, krzyczeli do swoich, aby nikt nie strzelał. I Niemcy nie strzelali. Gdy jeńcy wracali do „obozu jenieckiego”, pilnował ich 15-letni chłopak. Ten młodociany żołnierz miał w rękach mausera i wyglądał groźnie. Nikt nie wiedział, że w swoim zdezelowanym karabinie nie miał ani jednego pocisku, więc groźną miną nadrabiał całkowitą bezbronność.
Robert Gawkowski
Całość artykułu dostępna jest w wydaniu papierowym oraz elektronicznym.