Kiedy czytamy tekst napisany w duchu prostego języka, rozumiemy go po pierwszej lekturze i jesteśmy w stanie szybko na niego zareagować. Do takiego stylu komunikacji akademickiej przekonuje prof. Monika Kresa z Wydziału Polonistyki UW. W nowym cyklu „Możemy prościej” na łamach pisma uczelni opisuje, czym jest prosty język, a także podaje przepis na zrozumiały tekst.

Samo wyrażenie prosty język to kalka angielskiego plain language. Najprościej mówiąc: prosty język to taki sposób komunikacji instytucji lub firmy z klientem, w której ten drugi nie czuje się ani gorszy, ani głupszy, ani zagubiony. Lata praktyki pokazują, że styl ten doskonale sprawdza się wszędzie tam, gdzie kluczowymi aspektami komunikatów są szybka reakcja i czas.

Przepis na prosty tekst
  • zacznijmy od najważniejszej informacji (nie są nią np. przepisy prawne);
  • podzielmy tekst – wyodrębnijmy akapity i wprowadźmy listy punktowane;
  • piszmy o tym, co ważne – zrezygnujmy z „waty słownej”;
  • zadbajmy o to, aby zbudować relacje – piszmy jak człowiek (ja, my) do człowieka (ty, wy, Państwo);
  • piszmy wprost – unikajmy strony biernej i imiesłowów zakończonych na „-ąc” tam, gdzie nie są one potrzebne;
  • skróćmy zdania – zgodnie z zasadą: jedna myśl = jedno zdanie;
  • usuńmy trudne słowa i konstrukcje – między innymi specjalistyczną terminologię, wyrażenia kancelaryjne, rzadkie skróty i skrótowce;
  • bądźmy naturalni – stosujmy szyk zdania zbliżony do języka, którym posługujemy się na co dzień.
Dlaczego nie piszemy po prostu?

Bez względu na to, czy pracujemy w ministerstwie, banku, urzędzie, szkole czy na Uniwersytecie Warszawskim, w sytuacjach oficjalnych wielu z nas posługuje się językiem urzędowym.

 

Jest to też język, który wielu z nas wpajano w szkole, powtarzając, że oficjalny komunikat powinnyśmy zacząć od „uprzejmie informuję, iż”, a podanie zakończyć „mając na uwadze powyższe, wnoszę jak na wstępie”. Już od szkoły podstawowej dostajemy też dodatkowe punkty za piętrowo budowane zdania i tzw. bogaty styl. Nikt za to nie podkreśla, a szkoda, że umiejętności te powinniśmy zarezerwować dla pisania tekstów literackich, felietonów, reportaży czy wpisów na blogi. Teksty użytkowe natomiast rządzą się innymi prawami.

Cały artykuł „Rewolucja czy ewolucja?” autorstwa prof. Moniki Kresy można przeczytać w numerze wiosennym pisma uczelni „UW” (nr 1/110, 2024, s. 52).