9 lutego 1996 roku po raz pierwszy użyto Teleskopu Warszawskiego, uruchomionego dzięki Obserwatorium Astronomicznemu UW w chilijskim Las Campanas. Za jego pomocą badacze zaangażowani w projekt OGLE obserwują ponad miliard gwiazd Drogi Mlecznej i sąsiednich galaktyk. Z okazji 26. „urodzin” Telescopio Polaco przypominamy tekst o pracy uniwersyteckich astronomów, opublikowany w piśmie uczelni „UW”.
Na terenie Obserwatorium Las Campanas w Chile, które należy do amerykańskiego Carnegie Institution for Science, stoi kilka teleskopów. Największe z nich to Teleskopy Magellana. O czas obserwacyjny rywalizują tam grupy naukowców z całego świata. Żeby prowadzić badania na konkretnym teleskopie, trzeba najpierw złożyć wniosek. Jednym z najdalej wysuniętych tele- skopów, które się tam znajdują, jest Teleskop Warszawski. Korzystają z niego naukowcy z Obserwatorium Astronomicznego UW. Od 1992 roku prowadzą w Chile projekt OGLE (Optical Gravitational Lensing Experiment / Optyczny Eksperyment Soczewkowania Grawitacyjnego), którego kierownikiem jest prof. Andrzej Udalski.
12 kwietnia 1992 roku po raz pierwszy spojrzeli tam w gwiazdy. Najpierw do obserwacji wykorzystywali stojący niedaleko teleskop im. Henrietty Swope, a od 9 lutego 1996 roku patrzą przez własne urządzenie o średnicy zwierciadła 1,3 m. Jako pierwszą przez Teleskop Warszawski zobaczyli planetę Wenus.
Pół roku na pustyni
Wyjazdy na obserwacje astronomowie nazywają runami, od angielskiego run. Jeden pobyt trwa zazwyczaj trzy tygodnie. Najwięcej polskich runów w Las Campanas ma na swoim koncie prof. Andrzej Udalski. Kiedyś skrupulatnie liczył pobyty „na górce” (tak nazywają Obserwatorium), doszedł do liczby 74. Bywało, że w Chile spędzał pół roku. Jego rekord z 1996 roku, kiedy powstawał teleskop, to trzy miesiące na pustyni. Jak twierdzi, może to być też rekord świata. Na górce przeżył kilka plag myszy, a także trzęsienia ziemi, m.in. potężne trzęsienie ziemi w lutym 2010 roku. – Chile zostało wtedy odcięte od świata. Wstrzymano loty. Wstrząsy był bardzo silne, 9 w skali Richtera. U nas na górce ziemia jedynie pomruczała, ale rano odbierałem telefony z pytaniem, czy żyję – wspomina profesor.
Obserwatorium w „Campanasie” położone jest w Andach, na pustyni Atacama. To jedno z najlepszych miejsc na świecie do prowadzenia obserwacji. Znajduje się daleko od źródeł sztucznego światła. Niebo jest tam czyste i ciemne.
Astronomowie z UW mieszkają w „polskim domku”, który w latach 90. przejęli od Kanadyjczyków. Korzystają z niego na wyłączność. Mają tam dwie sypialnie, salon, łazienkę i magazyny. Przed domkiem hodują pieprzowce. To jedne z nielicznych krzewów rosnących w okolicy, trzeba więc o nie dbać. W codzienne obowiązki astronomów jest więc wpisane ich podlewanie. Pieprzowcami interesują się osły i czasem je podskubują. Na pustyni pojawiają się też skorpiony, tarantule, sowy czy gwanako andyjskie.
– Nagrałem kiedyś odgłosy gwanako. Znawca lokalnych zwierząt, który oprowadzał mnie po parku narodowym, gratulował mi, że uszedłem z życiem. Okazało się, że te odgłosy były ostrzeżeniem przed atakiem – wspomina dr Radosław Poleski, członek zespołu OGLE.
Tryb nocny
Dzień w Las Campanas zaczyna się ok. 15.00. Punktem granicznym jest tamtejsza kolacja podawana o 18.00. Przed posiłkiem dyżurny astronom otwiera kopułę teleskopu, żeby wyrównać temperaturę. Każda nierównomierność temperatur może spowodować lekkie drgania atmosfery i mieć wpływ na ostrość obrazu. W lecie (nasza zima) dni są dłuższe, więc kolacja może się odbyć spokojnie. W zimie trzeba się spieszyć, zmrok zapada szybko, a kalibracje sprzętu należy wykonywać na tle jeszcze jasnego nieba, tuż po zachodzie Słońca.
W dużym uproszczeniu praca astronomów polega tam na fotografowaniu nieba. Na jednym zdjęciu może znajdować się nawet kilka mln gwiazd. Taka ekspozycja może trwać nawet trzy minuty. W ciągu nocy astronomowie wykonują kilkaset obserwacji.