W Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie przechowywane są 143 rękopisy kompozytora. Jeden z dokumentów wzbudził wątpliwości kryminalistyków. Dokładne określenie sposobu, okoliczności oraz czasu dokonania zmian w rękopisie możliwe było przy zastosowaniu specjalistycznych, chemicznych badań atramentu.
W Muzeum Fryderyka Chopina znajduje się łącznie 349 pojedynczych stron listów, notatek oraz zapisków z kalendarzyków kompozytora. Dokumenty pochodzą okresu od wczesnego dzieciństwa do śmierci kompozytora. W zeszłym roku po raz pierwszy zdecydowano się na przeprowadzenie ich kompleksowych badań kryminalistycznych.
Dokumenty badali eksperci z zakresu kryminalistycznych badań pisma ręcznego, fizyko-chemicznych badań dokumentów oraz muzykologii, reprezentujący Uniwersytet Warszawski, Polskie Towarzystwo Kryminalistyczne oraz Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie. Projektem kierował prof. Tadeusz Tomaszewski z Katedry Kryminalistyki UW.
Dokumenty i występujące w nich rękopisy kryminalistycy poddawali analizie z zastosowaniem szerokiej gamy filtrów cyfrowych i przy wzbudzaniu zjawiska luminescencji środków kryjących.
Po przeanalizowaniu całej kolekcji okazało się, że wątpliwości wzbudził tylko jeden dokument z 1837 roku zawierający rękopis muzyczny Impromptu AS-dur op. 29. – W dużych powiększeniach mikroskopowych zaobserwowaliśmy ślady mechanicznego działania na tekst i podpis, w tym m.in. usuwania fragmentu linii graficznej w wyrazie Impromptu oraz ujawniliśmy uzupełnienia końcówek pięciolinii – tłumaczy prof. Tomaszewski.
Dokładniejsze określenie sposobu, okoliczności oraz czasu dokonania zmian w dokumencie możliwe było tylko przy zastosowaniu specjalistycznych, chemicznych badań atramentu. Konieczne było znalezienie metody, która pozwalała przeprowadzić analizę chemiczną bez uszkodzenia cennego dokumentu.
Dwie próby
Pod koniec 2020 roku rozpoczął się drugi etap badań. Do zespołu dołączyły chemiczki z Centrum Nauk Biologiczno-Chemicznych UW: prof. Ewa Bulska i dr hab. Barbara Wagner. Obie zajmują się fizyko-chemicznymi badaniami nad zabytkowymi dokumentami już od ponad 20 lat.
Pierwsze badanie wykonały przenośnym spektrometrem, który, wykorzystując zjawisko fluorescencji rentgenowskiej, pozwala na prowadzenie badań obiektów zabytkowych, muzealnych czy archeologicznych. – Zastosowana metoda fluorescencji rentgenowskiej pozwalała na zarejestrowanie widm, a tym samym zebranie informacji dla obszaru ok. pół cm2. Czasem badany obszar obejmował kilka liter i dlatego trudno mówić o szczegółowych badaniach mikroobszarów pokrytych atramentem – mówi dr hab. Barbara Wagner.
– Niestety nie mogłyśmy potwierdzić obaw kryminalistyków. W zasadzie w składzie pierwiastkowym badanych kart nie widziałyśmy żadnych różnic. Być może były zbyt subtelne – mówi prof. Bulska. Chemiczki postanowiły spróbować ponownie i znaleźć inną metodę badawczą, dzięki której wnioski kryminalistyków będzie można potwierdzić w sposób chemiczny.
Śladową zawartość pierwiastków można sprawdzić spektrometrem mas z ablacją laserową, który znajduje się na wyposażeniu Centrum Nauk Biologiczno-Chemicznych UW. Takie układy pomiarowe wymagają jednak dostępu do instalacji gazowych i elektrycznych o specjalnych parametrach. Przetransportowanie urządzenia do siedziby Muzeum było więc niemożliwe. O tym, jak chemiczki zbadały dokumenty, i co udało się ustalić, można przeczytać w artykule „Serial kryminalny” z najnowszego wydania pisma uczelni „UW” (pdf, s. 8-9).